Termometr wskazuje -6,5. Z poszarzałego nagle od wczoraj nieboskłonu leniwie wysypują się płatki śniegu. No nie. Wcale nie miało tak być.
Miał być lazur nieba i słońce dodające energii. Miało być tak jak wczoraj:
Wcinam zatem bułkę grubo posmarowaną miodem. Do kieszeni ładuję żel węglowodanowy z owoców plus energetyczny z kofeiną. Kofeino ratuj!
Za półtorej godziny rozgrzewka w gronie CDB. Za 2h start (tu powinna być kwaśna mina, ale nie wiem, jak wstawić).
Odezwę się jeśli wrócę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz