piątek, 8 lutego 2013

Być jak diesel

Nasz organizm to kawał lenia i spryciarza: kiedy on wmawia Ci, że już nie może, Ty musisz go przekonać, że owszem, może, a nawet więcej.


Kolejny środowy CTB był jednym z ostatnich, kiedy pracowaliśmy nad siłą wykorzystując ścianę płaczu - czyli podbieg na Agrykoli. Przypadło mi w sumie 12 podbiegów w trzech cyklach po cztery podbiegi. Za tydzień apogeum szaleństwa: 14 podbiegów w dwóch cyklach po siedem.

I jak było? Ano tak samo, jak zwykle. Pierwsze cztery podbiegi wykonane na lekko tylko zmęczonych rozgrzewką mięśniach przeszły gładko. Potem odpoczynkowe kółko za Zamkiem Ujazdowskim. Kolejne cztery... i się zaczęło. Zdechłam już na pierwszym (licząc od początku: piątym). Na następnym dostałam kolki, która towarzyszyła mi do kolejnego obiegnięcia Zamku. Wtedy mój organizm dobitnie zaznaczał: - słuchaj, no nie mogę już, weź sobie odpuść, zatrzymaj się na chwilkę, odpocznij, weź kilka głębszych oddechów, a jak już tak koniecznie musisz biegać, to sobie chociaż minutową przerwę zrób...

Kusił tak bardzo, że faktycznie miałam ochotę sobie w którymś miejscu zwolnić, na przykład podczas zbiegania ze schodów prowadzących od Zamku, albo skrócić dystans. Ale nie. Pamiętając, że zwodzi mnie tak za każdym razem, twardo starałam się nadgonić Weronikę, która tego dnia złapała taki wiatr w żagle, że zostawiła mnie najpierw na kilka, potem na kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt metrów.

Zostały mi ostatnie cztery podbiegi. Licząc od początku, na dziesiątym, on - organizm, zorientowawszy się, że nie odpuszczę, sięgnął do całkiem sporych zapasów energii, które wcześniej sobie w mięśniach i tkance tłuszczowej zmagazynował. Toteż miałam wrażenie, że dopiero zaczęłam trening. Dwa ostatnie podbiegi biegło mi się lekko, łatwo i przyjemnie. Szkoda tylko, że to był właściwie koniec treningu.

Podsumowując: nie wierzcie mu, kiedy twierdzi, że nie może. Jemu się po prostu nie chce i robi wszystko, żeby Was oszukać. Zmuszajcie go do wysiłku, coraz większego, dłuższego. Niech się przyzwyczai i będzie jak ten diesel: spokojnie, pewnie i wytrwale pociągnie Was do przodu. Nawet pod górę. ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz