środa, 24 kwietnia 2013

Kula śniegowa

Na dzisiejszym CTB, po półtora roku biegania pod okiem trenerów zaczęłam rozumieć swój organizm. I zrozumiałam, że jestem jak kula śniegowa.

Mieliśmy do przebiegnięcia 8 powtórzeń po 400 m w tempie startowym (ok. 1:40 na okrążenie) + 400 m truchtem. Biegłam w grupce takich puchatków jak ja - z małym odstępstwem dla Kuby, który ma zdecydowanie większe możliwości. 

Na pierwszym okrążeniu zostałam jakieś 20 m z tyłu. Miałam wrażenie, że jeszcze trochę i na czterech kończynach będę za nimi człapać. Ozór miałam do pasa. Oddech szarpany przechodzący w ciężkie sapanie. Na szczęście zaczął się trucht. Ulga.

Na drugim kółku nie było lepiej. Znowu strata do koleżanki nadającej tempo, znowu wlokłam się na końcu. Jak ja cierpiałam. Za jakie grzechy... Na co mi to... Po co...

Odpoczynkowy trucht był jak wybawienie.

Na trzecim kółku utrzymałam tempo i chociaż dobiegłam czwarta, to już w stawce.

Tempo zaczęłam dyktować od piątego kółka, jeszcze niepewnie, ale jednak. Poczułam bowiem zew krwi. Jakby nowe siły we mnie wstąpiły. Przyspieszałam. Dosłownie jak ta kula śniegowa. Najpierw malutka, ledwie się toczy, a potem nabiera rozpędu i... Ostatnie okrążenie -  pestka, doprawdy.

Szkoda tylko, że wraz ze wzrostem temperatury otoczenia, kula - zgodnie z naturą - szybko topnieje.

Już od jakiegoś czasu podejrzewałam, że ze mnie to żaden sprinter. No i wylazło. Jak ja się rozgrzeję i nabiorę tempa, to akurat inni kończą biec, bo właśnie meta...C'est la vie.

PS. A może to nie kula śniegowa tylko lokomotywa (ta od Tuwima)? 

5 komentarzy:

  1. Trzeba odsunąć metę, hen do przodu;)

    OdpowiedzUsuń
  2. albo zacząć biegać godzinę wcześniej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda, byleby tylko kula za wcześnie nie stopniała :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Przed treningiem tempowym naprawdę ważna jest rozgrzewka. Nie wiem jak przy innych treningach, ale jeśli zdarza się to tylko przy Tempie to obstawiam rozgrzewkę. No i czynnik psychiczny - przełamanie się. Co prawda trzeba przeanalizować czasy poszczególnych 400m aby coś wywnioskować ale ja obstawiam rozgrzewkę :) pozdrawiam Kamil - od łyzew. P.S. Dziś 1 trening na rolkach o 17 :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć Kamilu :-) Rozgrzewka była w postaci różnych ćwiczeń: skipów, wieloskoków. Czasy poszczególnych 400 m były mniej więcej takie: pierwszy ukończyłam bodajże na 1:50. Następne były szybsze, w okolicach 1:45-1:42. Ostatnie trzy: 1:40 i to na luzie.

    Tak - to jest ewidentnie rozgrzewka. Dlatego jak biegam dziesiątki, to siła włącza mi się mniej więcej na 6-7 kilometrze. Przy mniejszym tempie, maratonowym, luz czuję na 9-11 km. Tak czy inaczej zdecydowanie nie lubię biegać krótkich dystansów. Piątkę biegłam raz w życiu, a 1,5-3 km unikam zdecydowanie ;-)

    OdpowiedzUsuń